W końcu się udało. Gdzieś ten wyjazd chodził mi po głowie od zeszłego sezonu. W tym roku zebrała się fajna ekipa (lekko okrojona przez kontuzje) i ustaliliśmy, że w lipcu atakujemy Dolomity.

Wyjazd w sobotę późnym wieczorem z Gorlic. Na godzinę 14:00 w niedzielę jesteśmy na miejscu. Logika podpowiada, że po takiej trasie spędzonej w busie najlepiej położyć się i czekać w spokoju na kolejny dzień. Ale logika swoje, a chęć zobaczenia gór swoje…

Cześć osób rozkręca się na najbliższych przełęczach w naszej okolicy: Passo Sella oraz Pordoi. Wiktor zostaje w apartamencie i kończy pracę przy zdjęciach z Cyklokarpat, a ja jadę tylko na kawę do miasteczka obok.

Dzień 2 to pierwsza prawdziwa trasa. Całą grupą udajemy się na Passo Fedaia skąd mamy zamiar podziwiać słynny szczyt zwany Marmoladą, ale skrył nam się w chmurach. Następnie cześć osób bije rekordy szybkości na zjeździe: 90 i więcej km/h. Druga przełęcz to Pellegrino (taka rada od piszącego- jeśli chcesz mieć dobre wspomnienia z Dolomitów nie podjeżdżaj tej góry od strony wschodniej bez przełożenia minimum 36 x 28). Przed dojazdem na nocleg decydujemy się na jeszcze jeden podjazd na dobicie: Passo Carezza. Na zjeździe z tej przełęczy „tracimy” jednego z naszych na barierkach 🙂 Wyszło 2600 m przewyższenia i wydawało mi się, że jest to świetny wynik na prawie 120 km, ale co ja tam wiem o kolarstwie. Trasa na STRAVA.

Dzień 3 to nauka co oznacza słowo SJESTA we Włoszech. Gdy temperatura podbija do 35 C napełniaj bidon nawet gdy masz drugi w pogotowiu! Nam przypomniało się po 12, że wody ubywa, a Włochom że jest czas sjesty. Tym sposobem do 15:30 można pożegnać się z jakimkolwiek sklepem. Uratowała nas budka z hamburgerami pewnej Macedonki przed przełęczą Sella (pozdrowienia dla Rafała- można przed 1,5 h podjazdem zjeść hamburgera z dodatkami i w dobrym tempie się wspinać). STRAVA

W dniu 4 każdy uderzył w swoją stronę. Razem z Wojtkiem K. postanowiliśmy przejechać słynne 4 przełęcze, które napotka każdy wybierając się na Maratona del Dolomites lub Sellaronda Bike Day:  Passo Sella, Gardena, Campolongo, Pordoi. W Dolomitach nie nastawiajcie się na obserwację z jaką średnią prędkością pokonujecie trasę. W ten dzień jechaliśmy równym mocnym tempem i udało się ledwo co przekroczyć 20 km/h 🙂  STRAVA

Dzień 5, czyli atak na Passo Giau, ale to w drodze powrotnej trafiamy w najpiękniejsze miejsce naszego pobytu: Passo Valparola. Jeśli kiedyś dojedziecie na przełęcz Falzarego to nie zjeżdżajcie w dół, a dobijcie jeszcze 2 km do góry aby zobaczyć najpiękniejsze widoki w Dolomitach. Wykręciliśmy na 130 km 3800 m przewyższenia. Takie są te góry.  Przełęcz za przełęczą i mało prostych odcinków. STRAVA

Dzień wyjazdu czyli dzień 6. Po wyskoczeniu na dwie przełęcze wpadam do Predazzo na skocznię, aby zobaczyć miejsce z którego Polacy bez złota nie wracają. Do mieszkania wracam świetną drogą rowerową, która wije się przez Dolomity na długości 40 km. STRAVA

W ten sam dzień popołudniu opuszczamy mieszkanie i udajemy się do Polski.

Galeria zdjęć z wyjazdu: Album Picasa

Sebastian